23.02.2006 – Lago Petrohue
Nastepnego dnia pojechalismy z rana do miejscowosi Ensanada i dalej do Petrohue, ktore to lezy nad kolejnym jeziorem Todos los Santos (“Wszystkich Swietych”). Po drodze zatrzymalismy sie przy wodospadach Petrohue. To chyba najladniejsze ze wszystkich wodospadow jakie widzialam. Jest to szereg kretych kaskad, ktore plyna w lozyskach skaly wulkanicznej (tak czarnej, jakiej nigdy nie widzialam) odpornej na erozje. Sama woda tych wodospadow, jak rowniez jeziora Todos los Santos jest jasnozielona, a zielen ta zawdziecza algom rosnacych w jej glebinach. W pojedynczych oczkach wodospadu, w jego przezroczystej wodzie bylo widac lososie 5, 6 m dlugosci!
Z Petrohue odpluwa raz dziennie katamaran na druga storne jeziora, do Peulla. Niestety spoznilismy sie na niego i musielismy zadowolic sie przejazdzka na wyspe Margarite lezaca na srodku jeziora. Widoki byly niesamowite… ale zapomnielismy wziasc aparatu fotograficznego ze soba! Wszystko wygladalo jak we “Wladcy Pierscienia” Vol. 1., w ostatniej scenie: jak Frodo i ta cala reszta plyna na malych lodeczkach i mijaja potezne gory po obu stronach i wrota do Rohanu …bodajze. Noc coz… w kazdym razie bylo niesamowicie.
Obiad jedlismy w Ensanada, w resteuracji rybnej. Jadlam rybe o nazwie congrio, ktora to wystepuje tylko w Chile i jest bardzo smaczna (jej mieso nalezy do najdelikatniejszych na swiecie). Wlasciwie ryba ta znana jest jako kingklip chilijski i jest czyms w rodzaju weza morskiego, czy wegorza… taka nieladna na pierwszy rzut oka:) Claudio zamowil oczywiscie mieso w resteuracji rybnej:)
Po objedzie pojechalismy do Temuco. Troche sie rozchorowalam po tym deszczu i musielismy zrezygnowac z jeszcze jednego dnia planowanej wycieczki.
Z Petrohue odpluwa raz dziennie katamaran na druga storne jeziora, do Peulla. Niestety spoznilismy sie na niego i musielismy zadowolic sie przejazdzka na wyspe Margarite lezaca na srodku jeziora. Widoki byly niesamowite… ale zapomnielismy wziasc aparatu fotograficznego ze soba! Wszystko wygladalo jak we “Wladcy Pierscienia” Vol. 1., w ostatniej scenie: jak Frodo i ta cala reszta plyna na malych lodeczkach i mijaja potezne gory po obu stronach i wrota do Rohanu …bodajze. Noc coz… w kazdym razie bylo niesamowicie.
Obiad jedlismy w Ensanada, w resteuracji rybnej. Jadlam rybe o nazwie congrio, ktora to wystepuje tylko w Chile i jest bardzo smaczna (jej mieso nalezy do najdelikatniejszych na swiecie). Wlasciwie ryba ta znana jest jako kingklip chilijski i jest czyms w rodzaju weza morskiego, czy wegorza… taka nieladna na pierwszy rzut oka:) Claudio zamowil oczywiscie mieso w resteuracji rybnej:)
Po objedzie pojechalismy do Temuco. Troche sie rozchorowalam po tym deszczu i musielismy zrezygnowac z jeszcze jednego dnia planowanej wycieczki.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz