15.02.2006 - 16.02.2006 - Lican Ray
Okolica Lican Ray jest znana z wyrobu mebli. Wszystkie domki w okolicy sa z drewna i bardzo ladnie wygladaja. Jest to miejscowosc wypoczynkowa, lezaca nad jednym z licznych w tej okolicy jezior.Dzisiaj pojechalismy z Hernanem (ktory spedzil u nas ostatniego roku dwa miesiace) do kolegi Claudio Sebastiana do Lican Ray. Wlasciwie dom Sebastiana znajduje sie w bardzo malenkiej miejscowosci letniskowej Pucura, 10 kilometrow od Lican Ray. Jest to pierwsza miejscowosc, ktora lezy juz w Regionie X. Rodzice Sebastiana maja tam domek letniskowy i cala rodzina spedza dwa miesciace w roku w tym miejscu. W tym czasie zwalaja sie na czas nieokreslony wszyscy blizsi i dalsi koledzy syna i grilluja - przynajmniej na to wyglada:) Dla kolegow przygotowany jest inny maly domek odpowiednia oddalony od domu rodzicow, azeby ci ostatni mogli w nocy spac :)
Wiec przyjechalismy, jakies 10 osob, grillowalismy… Wszyscy obecni byli z “Niemieckiej Szkoly”. Mowiac szczeze, w przeciwienstwie do slawetnej nazwy szkoly, ludzie ci zadziwiajaco malo mowia po niemiecku:) Pewnie nie mieli czasu na nauke jezyka, bo grillowali wlasnie. Tak tak, grilowanie nalezy do ulubionych sportow Chilijczyka. I nie przesadzam tu absolutnie uzywajac slowa “sport”. Kazdy mezczyzna w Chile ma swoja technike, metody i triki prawdziwego grillowacza! Griluje sie wielki kawal miesa i trwa to okolo 3, 4 godzin. W miedzyczasie wszyscy jedza “choripan”, czyli poprostu kielbasa z grilla w bulce. Salatki je sie tylko w obecnosci kobiet i to tez niechetnie. Znow nie moglam zjesc za duzo po tym choripanie i zostalam posadzona o nielubienie miesa – co jest pewnie najgorszym grzechem w Chile. Po paru latach inesywnego grillowania wszyscy koledzy Claudio maja brzuszki – tak mniej wiecej drugi miesiac:)
Swoja droga okazuje sie, ze tak jak dla mnie Chilijczycy jedza duzo za duze porcje wszystkiego i wogole wszystko jest tu za duze (np. ulice sa dwa razy szersze niz w Europie, samochody to w wiekszosci wypadkow Jeepy), tak dla Chilijczyka w Argentynie jest wszystko ogromne i nawet porcje jedzenia sa za duze (np. taki stek wazy przynajmniej 0,5 kg)! Juz sie boje Argentyny.
Drugiego dnia pobytu w Pucura wybralismy sie motorowka na wycieczke po jeziorze Calafquen, u brzegu ktorego lezy domek Sebastiana (doslownie 20 metrow od jeziora). Plaze sa tu pochodzenia wulkanicznego i dlatego maja czarny kolor – ciekawa odmiana. Pogoda byla nie za ladna, niebo zachmurzone, wiec ubralismy sie cieplo i wsiedlkismy na motorwke. Jezioro, owszem bardzo ladne, z malymi wysepkami itp. Do czego jednak zmierzam to ta pogoda, niby nic a tak sobie spalilam twarz, ze wygladam teraz jak zamaskowany Indianin – mam odbite okulary przeciwsloneczne na twarzy! Straszne!!!!!!!!


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz