11.02.2006 - Santiago de Chile

Dzisiaj zwiedzalismy Santiago. Rano pojechalismy na wzgorze w centrum miasta "San Cristobal", na ktorego szczycie wznosi sie wielki posag Matki Boskiej, patronki miasta. Widok z gory na miasto jest niesamowity. Podejrzewam, ze jest ono z 250 metrow wysokie. Na gore wjechalismy kolejka linowa, co musz przyznac bylo troszke stresujace za wzgledu na wysokosc. Po obfotografowaniu calej okolicy udalismy sie z Claudio dalej na wycieczke po miescie. Przeszlismy glowna ulica Santiago i obejrzalam sobie budynki uniwersytetu. Potem bylismy na wzgorzu Santa Lucia, jest to miejsce, w ktorym kolo 1570 roku Valdivia wraz ze 150 wspoltowarzyszami po raz pierwszy rozbil oboz w tej okolicy i spogloadajac na dol, postanowil zalozyc tu miasto o nazwie Santiago. 200 lat pozniej wzgorze to zaczelo nabierac wartosci jako miejsce upamietniajace to zdarzenie. W owym czasie prezydent miasta Santiago przeksztacil Santa Lucia w miejsce spacerowe, z wieloma barokowymi budowlami i uliczkami.

Najzabawniejsze w Chile jest zatrzymywanie sie samochodow na srodku ulicy i pytanie innych kierowcow albo policji o droge. Nie wazne, ile samochodow musi czekac z tylu i jakie jest swiatlo - czlowiek poprostu zatrzymuje sie na srodku drogi:)

Wieczorem pojechalimy na dworzec autobusowy. Ogromny!!! Co 15 minut z 90 parkingow odjezdzaja autokary w rozne miejsca kraju. W Chile podrozuje sie zreguly autokarem, a nie pociagiem. Dopiero niedawno uruchomiono tzw. "szybkie" linie kolejowe, ktore jednak w dalszym ciagu nie ciesza sie taka popularnoscia wsrod czilijskiej ludnosci jak podroz autokarem.

O 21.30 wsiedlismy do autobusu do Temuco. Autokar byl genialny. Po podrozy samolotem, w ktorym nawet ja nie mialam za duzo miejsca, nie mowiac o Claudio, autokr okazal sie ogromny. Siedzenia rozkladaly sie prawie do 180 stopni, dostalismy sniadanie i okolo 5.30 bylismy na miejscu... w Temuco!!!!

Brak komentarzy: