22.12.2006 - Święta w laboratorium


Ostatnio zdarzyło mi się w Chile coś ciekawego, co nigdy nie miało miejsca w podczas pięciu lat spędzonych w Niemczech. Mianowicie jeden z profesorów pracujących dwa laboratoria obok mojego przyszedł do nas po wodę na herbatę i podczas krótkiej rozmowy poinformowałam go skąd jestem i co robię. Bardzo zachwycił sie faktem, że jestem Polką i zaczeliśmy rozmawiać o Janie Pawle II (nigdy z żadnym Nimcem nie rozmawiałam na ten temat, a tu przez 2 miesiące przynajmniej z 10 razy). Profesor ten, w wieku około 65 lat, nakapował innym w departamencie, że jestem rodaczką Jana Pawła II i dwa dni pózniej zaczeły się ekspedycje innych profesorów po wodę na herbatę:) Najpierw przyszedł brat wyżej wspomnianego pana – w tym samym wieku. Potem jeszcze inny profesor, aż w końcu wczoraj na spotkaniu wydziałowym z okazji Wigili Bożego Narodzenia, wszyscy rozmawiali o Polakach i jakie to szczęście, że “krewna” Jana Pawła II pracuje z nimi.

Bardzo sympatyczny gest. Wiele osób jest tu bardzo religijnych i papież jest dla nich oczywiście głową kościoła, ale jednocześnie osobą bardzo odległą, prawie nierealną. Mam wrażenie, że moja obecność, dała im dowód na to, że Polacy naprawdę istnieją< że istnieją ludzie mówiący w ojczystym języku „papy”. Wypytywali, co wiem o papieżu, chwalili, pokazywali jego zdjęcia, które stoją prawie w każdym laboratorium (i które oczywiście już wcześniej widziałam) – a zdjecia nowego papieża jeszcze nie stoją nigdzie… pewnie musi sobie na to zapracować.

Swoją drogą, w Niemczech nigdy nie widziałam w miejscu publicznym zdjęcia ani “naszego” papieża ani “ichniego” i generalnie nikt by tak po prostu nie „obnosił się” ze swoją religią albo o niej rozmawiał ze współpracownikami.

Dzisiaj jest ostatni dzień pracy przed Świętami Bożego Narodzenia i dostałam malutkie upominki od wszystkich kolegów z pracy i dwóch profesorów. Jakoś nie wiedziłam, że wszyscy sobie coś dają i nie miałam niczego:( - tak to jest, jak się za długo w Niemczech mieszka… W styczniu to nadrobię i przyniosę wszystkim prezenty. To nawet lepiej, bo w styczniu nikt nie będzie ich oczekiwał i się jeszcze bardziej ucieszą!

Brak komentarzy: