10.12.2006 - śmierć Pinocheta


Dzisiaj o 14.15 czasu lokalnego generał Augusto Pinochet zmarł w jednym ze szpitali w Santiago de Chile, osłabiony przebytym przed paroma dniami zawałem serca.

Miasto wrze... demonstracje... pochody...
Ludzie na ulicach... wiwatują... krzyczą... płaczą... ze smutku bądź z radości...

Trudno opisać, jakie emocje budził wszystkie te lata, do dnia dziesiejszego postać generała Pinocheta w Chile. Czas jego dyktatury (1979 - 1989) budzi takie kontrowersje, że do dziś większość dyskusji w tym kraju przeprowadzana jest właśnie na ten temat. Młodzi ludzie, którzy absolutnie nie pamiętają nic z tego okresu historii gotowi są na bijatykę z kontrdyskutantem z powodu rozbieżnych zdań na ten temat.

Ujmijmy to tak – połowa kraju kocha Pinocheta, a druga go nienawidzi; gdzieś pomiędzy znajdziemy parę osób bez zdania na ten temat, lub takich, które nie chcą na ten temat dyskutować. Jednak podział tych dwóch grup jest ściśle określony i spujny z podziałem klasowym w Chile (patrz – poprzedni artykuł): przeważająca część klasy niższej w Chile jest „przeciw” niemu, a klasa wyższa „za” Pinochetem.
Klasie niższej odebrano ziemię w okresie dyktatury Pinocheta, która należała do niej podczas poprzedniego okresu władzy w Chile – systemu komunistycznego rządzonego przez Salvadora Allendę. Klasa wyższa uważa, z grubsza, że to wlaśnie Pinochet umożliwił przejście do systemu wolonorynkowego i stworzył silną opozycję wobec panujących w tym czasie w całej Ameryce Południowej systemów komunistycznych; że wprowadził reformy potrzebne i owocne; i że coprawda, stało się to kosztem życia wielu osób, ale rozpatrując wady i zalety, cały ten okres można podstumować jako pozytywny dla rozoju kraju...

... tak to się tłumaczy, żeby ładnie brzmiało...

... ciekawe jak byśmy my, Polacy, tłumaczyli okres 40 lat powojennych, gdybyśmy nie mogli tego wszystkiego “zwalić” na Rosję... co nie oszukując się jest taką samą bzdurą, jak usprawiedliwianie morderst za czasów dyktatury Pinocheta, bo niekomu, oprócz nas samych (a to tylko, bo chcemy w to wierzyć) nie wmówimy, że przez 40 lat w Polsce żaden Polak nie przyłożył ręki do tego, co miało miejsce?

A więc Chilijczycy dzisiaj jednocześnie płaczą i świętują. jedyny problem polega na tym, że wszystko to przybiera formę bardzo agresywną. Pod pałacem prezydenckim w Santiago od jakiegoś czasu mają miejsce zamieszki: nie bardzo wiadomo kto kogo bije, bo klasa niższa bije policjantów, którzy za czasów puczu byli też przeciwko Pinochetowi... pod szpitalem małżonki zmarłych żołnierzy śpiewają hymny pochwalne na cześć Pinocheta (już od tygodnia tak śpiewają swoją drogą)... a pod główną siedzibą wojska chilijskiego, która nawiasem mówiąc znajduje się pod naszym domem, zbierają się tłumy wyglądające, póki co, na pacyfistycznie nastawione – również dużo śpiewają... Teraz na przykład śpiewają, podskakując jednocześnie: „para pam pam, para pam pam, a kto z nami nie skacze jest komunistyczną świnią!”... Czyli bardzo pokojowo... Mimo to postanowiłam nie opuszczać miszkania:)

Ta główna siedziba wojska w Chile (nad którą właśnie krążą helikoptery) nazywa się „Escuela Militar del Libertador Bernardo O'Higgins” (jako sąsiad – instytucja bardzo sympatyczna – codziennie o 6.00 rano zaczynają grać na trąbce, strzelać z armatki i wogóle dużo grają i śpiewają). Jest to szkoła założona 16.03.1817 roku w celu kształceniu wyższej kadru wojskowej w Chile i do tej pory przetrwała jako szkoła oficerska. Wojsko chilijskie było główną podoprą duktatury Pinocheta, było wylęgarnią antykomunistyczego światopoglądu za czasów Allendy, było i jest utożsamiane z generałem Augusto – jedynym prawdziwym bohaterem każdego chilijskiego żołnierza.

Interesujay jest w tym wszystkim aspekt podejścia obecnej Pani Prezydent Michelle Bachelet do tej sytuacji. Jej ojciec został zamordowany w trakcie dyktatury, ona sama i jej matka były wielokrotnie przesłuchiwane i w końcu zmuszone do opuszczenia kraju (Bachelet studiowała na Uniwersytecie Humboldta w Berlinie).
Dzisiaj ona właśnie zdecydowała, że dzień śmierci byłego dyktatora nie zostanie ogłoszony dniem żałoby narodowej. Spotkało się to z dość silnym sprzeciwem ze strony zwolenników Pinocheta. Teoretycznie bowiem dzień śmierci każdego prezydenta jest dniem żałoby narodowej... a Pinochet oficjalnie był konstytucyjnie wybranym prezydentem w wyborach powszechnych. Wybory te były najprawdopowobniej fałszywe, ale się odbyły i trudno teraz o tym dyskutować.
Myślę, że Bachelet przemyślała to wszystko bardzo gruntownie już jakiś czas temu.

Dziesiejszy dzień jest nadzwyczajny dla Chile, bo daje szansę na zapomnienie i choć nikomu nie życzę źle, to jednak rozpatrując śmierć Pinocheta pod kątem uspokojenia nastrojów w kraju, powinno się to było stać 10 lat temu.

strona po polsku o Pinochecie (przetłumaczona z chilijskiej Wikipedii):
http://pl.wikipedia.org/wiki/Augusto_Pinochet

Brak komentarzy: